Znajomy włamywacz
W piątek w ręce pińczowskich policjantów „wpadł” 41-latek, który jest podejrzewany o kradzież z włamaniem, do której doszło w miniony poniedziałek. Mężczyźnie grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
W poniedziałkowe południe do dyżurnego pińczowskiej jednostki zadzwonił 65-letni pacjent szpitala, który twierdził, że ktoś, pod jego nieobecność, włamał się do jego mieszkania w Pińczowie. Mimo, że z uwagi na chorobę, sam nie był na miejscu, to o wszystkim donieśli mu sąsiedzi. Gdy mundurowi potwierdzili zgłoszenie, zebrali wszelkie dowody przestępstwa i przesłuchali świadków natychmiast rozpoczęli poszukiwania sprawcy włamania. Z mieszkania zginęły dwie butle gazowe, mikrofalówka, butelka alkoholu i krajanka tytoniowa. Wszystko o łącznej wartości ok. 400 złotych. Podejrzewany o dokonanie tego czynu mężczyzna „wpadł” w ręce policjantów już w piątek. W chwili zatrzymania miał niestety, aż 2,9 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Czy to jeszcze działanie skradzionego trunku? Dowiemy się dopiero gdy wytrzeźwieje. Wstępnie 41 - letni mieszkaniec Pińczowa przyznał się do wszystkiego. Co ciekawe dodał też, że znał sposoby wejścia do mieszkania, ponieważ wcześniej korzystał z uprzejmości jego właściciela i pomieszkiwał u niego. Jako powód włamania podał nieuregulowanie przez poszkodowanego wzajemnych rozliczeń finansowych.
Tak więc jednym działaniem włamywacz napytał sobie sporo biedy. Stracił zaufanie znajomego, u którego mógł nocować, a ponad to grozi mu aż 10 lat pozbawienia wolności.
Opr. D.S.
źródło: KPP w Pińczowie